W pomoc przy pakowaniu darów w Miejskim Magazynie Przeciwpowodziowym znajdującym się na Chorzniu w Koninie, włączyli się żołnierze WOT oraz uczniowie Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Ustawicznego. Na miejscu działali pracownicy Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Koninie, pomagał też wiceprezydent Witold Nowak.
Pierwsze dwie ciężarówki pełne darów wyjechały do centrum dystrybucji darów organizowanego przez wojewodę wielkopolskiego. – Darów już teraz mamy tyle, że ustalamy kolejne transporty – informują pracownicy MCZK w Koninie. – To był bardzo intensywny dzień, ale już mamy umówione kolejne odbiory. Kolejne firmy i osoby zgłaszają nam chęć pomocy.
Część potrzebnych rzeczy do swojego auta zapakował wiceprezydent Paweł Adamów, którego rodzice mieszkają na południu Polski i też ucierpieli w powodzi. – Jadę na weekend im pomóc. Mieszkają w miejscowości Wilkanów, czyli bezpośrednio pod tamą w Międzygórzu. Wprawdzie nie było tam tak dużych zniszczeń jak w Lądku-Zdroju czy Stroniu, ale woda była podobna jak w 1997 roku. Kilka mostów zerwało, poniszczyło drogi, kilka domów zostało zburzonych, piwnice zostały zalane. Jest bardzo dużo zniszczeń – mówi nam Paweł Adamów. – Jest tam specjalny sztab w szkole podstawowej, gdzie można zwozić dary. Wykorzystując to, że jadę pomóc rodzicom, to od razu przekażę do sztabu rzeczy, które udało się zebrać w Koninie.
Co jest tam najbardziej potrzebne? – Na pewno na ten moment kalosze, rękawice, chemia, woda i suchy prowiant. Jest tam dużo błota, jest mokro, nie ma wody i pewnie jej nie będzie z kilka tygodni. Pamiętam, że w 1997 roku nie mieliśmy jej 2-3 miesiące, bo tam większość miejscowości nie jest skanalizowana, tylko są studnie – mówi Paweł Adamów. – Teraz chyba najbardziej dotkliwe jest właśnie to, że nie ma wody, wcześniej nie było prądu ani łączności, ale zostały przywrócone.