Nikt nie chce naprawdę na ogródkach ludziom budować wiatraków
Ministra klimatu i środowiska przyjechała do młodzieży z torbami, od niej też dostała torbę z klimatycznym hasłem. Zaprezentowała prezenty, a potem rozpoczęła się dyskusja. Paulina Hennig-Kloska podczas swojego wystąpienia między innymi mówiła o „dyskusji bardzo upolitycznionej” dotyczącej energii z wiatru. – Osobiście byłam wyzywana od lobbystów i to na rzecz innych krajów, obcych firm. A prawda jest taka, że jeżeli dzisiaj spojrzelibyśmy na miesięczne zasoby energii, to w każdym miesiącu, niezależnie czy jest to styczeń, luty, marzec, czy lipiec i sierpień, kiedy mamy więcej słońca w Polsce, to te dwie energie się uzupełniają – wiatr i słońce! Produkują tyle samo energii – w okresach letnich jest dużo słońca i mało wiatru, a w zimowym – dużo wiatru, mało słońca. – mówiła. Wskazując, że musimy przyspieszyć z budową elektrowni wiatrowych. – Oczywiście w zgodzie społecznej, bo o wygodę ludzi też trzeba zadbać. Nikt nie chce naprawdę na ogródkach ludziom budować wiatraków – dodała Paulina Hennig-Kloska.
„Według takiego jeszcze nieoficjalnego harmonogramu w 2035 roku powinniśmy zakończyć budowę pierwszego bloku jądrowego”
Nie mogło też zabraknąć tematu energii jądrowej, o której w Polsce mówi się od dawna, ale ciągle jest ona bardziej w sferze zapowiedzi i planów. – Według założeń dość oczywistych energia jądrowa z dużych jednostek jest tańsza w przeliczeniu na jednostkę – mówiła Paulina Hennig-Kloska. Dodała, że wczoraj odbył się Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów i jednym z tematów był właśnie przyszły mix energetyczny oraz energia jądrowa. – Według takiego jeszcze nieoficjalnego harmonogramu w 2035 roku powinniśmy zakończyć budowę pierwszego bloku jądrowego – mówiła ministra klimatu i środowiska. Jak przyznała, w takiej inwestycji Polska ma 15-letnie opóźnienie. – Ale z tego harmonogramu, który jest chyba już 3 czy 4, to opóźnienie jest 2-letnie, bo pierwszy blok miał być w 2033 a będzie raczej 2035. Odziedziczyliśmy dobre 1,5 roku opóźnienia w wydawaniu pozwoleń i musimy się bardzo pilnować – mówiła Paulina Hennig-Kloska. Podała jeszcze lata 2027 lub 2028. – Mniej więcej, bo przecież nie chodzi o to, żeby mi tu egzamin robić z harmonogramu. Ale to jest rok, w którym musimy zrobić taką, wylewkę, podstawę, na której będzie rosła duża elektrownia w Choczewie. 2035 to rok na rozruch, a 2036 może działać – mówiła Paulina Hennig-Kloska zastrzegając, że ten projekt jest jeszcze w fazie audytu. – Na pierwsze półrocze tego roku mamy przegląd Polskiej Polityki Jądrowej. Nowe kierownictwo spółki jądrowej z departamentem energii jądrowej robi przegląd i na tej podstawie na pewno będziemy wiedzieć więcej. Wszystkie projekty jądrowe na świecie były oddawane z opóźnieniem. Jest jeden plus – ta technologia jest dość dobrze znana! – mówiła ministra klimatu i środowiska. Była pytana też, skąd weźmiemy paliwo do takiej instalacji, gdyby zamknięto granice. – Jaka to jest niezależność? To nie jest żadna niezależność, ekologia, co z odpadami radioaktywnymi? Gdzie to będzie składowane – chciał wiedzieć jeden z uczestników.
„Ja się z panem zgadzam, że słońce i wiatr są nasze, niezależne, więc budujmy jak najwięcej”
– To są bardzo ważne pytania – odpowiadała ministra Hennig-Kloska. – Jako rząd podjęliśmy taka decyzję strategiczną głównie dlatego, że mamy pewnie takie zaległości w OZE. A to może nam dać jakiś wolumen energii stabilnej i niezależnej. Nasza technologia powstaje na bazie amerykańskiej, też więc na amerykańskim paliwie. Ja się z panem zgadzam, że słońce i wiatr są nasze, niezależne, więc budujmy jak najwięcej. Od nikogo nie trzeba importować, znikąd nie trzeba przywieźć. Jestem całym sercem i najbardziej wspieram rozwój Odnawialnych Źródeł Energii, natomiast co do atomu – Ameryka jest jednym z bardziej demokratycznych krajów. Nie zgodzę się, co do odpadów! O ile zgodzę się, że jakoś godzi to w uzależnienie od kraju trzeciego, chociaż już z dwojga złego wolę uzależnienie od współpracy ze Stanami Zjednoczonymi niż Rosją.
Mówiła też, że odpadach radioaktywnych. – Składowiska są tak mocno kompaktowe, są dużo mniejsze niż będą te z odpadami, które będą nam powstawać po OZE. A takie będą, oczywiście część będziemy odzyskiwać – dodała.