Lewica jest partią dla każdego. Tam znajdziesz wszystkich. Co prawda najbardziej betonowy aktyw poszedł do PiS-u, ale w zamian pojawili się tacy, którzy u Kaczyńskiego nie mieliby czego szukać.
Koniński radny Tomasz Andrzej Nowak przetoczył się przez wszystkie partie i zacumował na lewicy. Nawet z tego ugrupowania startował do parlamentu. Jednak wyborcy go przekonali, że nie tam jego miejsce.
Wielu w pierś by się uderzyło, że Karol Fritz, dyrektor szkoły podstawowej, to sympatyk PO. A tutaj stał się liderem konińskiej lewicy. Wygrał z Nowakiem…
Niektórzy liczyli, że będzie kandydatem na prezydenta Konina i pokaże swojemu pryncypałowi, prezydentowi Piotrowi Korytkowskiemu, jak powinno zabiegać się o wyborców. Ale chyba nic z tego. To prawda, jest aktywny i to bardzo, ale niekonwencjonalnie. I prawdopodobnie z kandydowania na prezydenta zrezygnował. Ale czy ze wszystkiego? O tym za moment…
Jak się rzekło, na lewicy nikogo nie brakuje. Kandydatem na prezydenta Konina ma być były bankier, pracujący z dużym biznesem, kiedyś wiceprezydent Konina, Sebastian Łukaszewski. Popierany przez grupę przedsiębiorców. Takiemu pomysłowi patronuje, do bólu lewicowy, były prezydent Konina Kazimierz Pałasz. Rany Boskie, co tam się dzieje?
Na szczeblu krajowym, po osiemnastu latach, lewica wróciła do władzy. Jej przedstawiciele w koalicyjnym rządzie objęli bardzo ważne stanowiska ministerialne. Lider tego ugrupowania w Wielkopolsce, Wiesław Szczepański z Leszna, został wiceszefem resortu spraw wewnętrznych.
Niestety pierwszemu na liście lewicy w naszym okręgu, Tadeuszowi Tomaszewskiemu z Gniezna, który w sejmie zasiada od stu lat, także tym razem, nie zaproponowano żadnego rządowego fotela.
A jak będzie z podziałem stołków w konińskim samorządzie? Lewica próbuje się dogadywać z PO. Na razie, jeśli idzie o niższe stanowiska. Czy poukłada się także w sprawie tych prezydenckich?
Zależy ilu radnych wprowadzi do rady miasta. W tej chwili ma trzech. Niewiele, ale ich głosy potrzebne są Korytkowskiemu, aby rządzić.
Jednak, czy dyrektor szkoły Karol Fritz może być radnym? Nie. Karol Fritz raczej mierzy wyżej. Już śniło mu się stanowisko sekretarza miasta. Ale odpłynęło. Chyba uznał, że teraz nadszedł jego czas.
Chociaż wtedy przywództwo w partii musiałby oddać (sekretarz musi być bezpartyjny). Ale po co mu takie coś, kiedy swój cel by osiągnął? A rządzić radnymi, nie będąc radnym, tak jak teraz, czyli zza burty, jest bez sensu. Pokrzykuje na swoich, a oni mają go w nosie.
Tak czy owak, czas Karola Fritza, jako lidera konińskiej lewicy, się kończy. W jaki sposób, zależy od tego jak wysoko podskoczy ten niekonwencjonalny zawodnik…