Sporo szumu wywołała kradzież odzieży z jednego z domów w jednej z miejscowości w powiecie tureckim. I to nie tylko dlatego, że w grę mogą wchodzić małżeńskie nieporozumienia, ale również dlatego, że w sprawę (na prośbę poszkodowanej właścicielki) zaangażował się Krzysztof Rutkowski, który po raz kolejny skarży się na złą współpracę z policją.
Choć od kradzieży minął już tydzień, a towar udało się namierzyć, ciągle brakuje jednej spójnej wersji dotyczącej okoliczności zarówno zaginięcia, jak i odnalezienia łupu. Zdaniem Krzysztofa Rutkowskiego, który zorganizował dzisiaj w Koninie konferencję prasową – to jego pracownicy namierzyli miejsce, w którym przechowywane były łupy, warte – jak podaje 200 tysięcy złotych. – Zajęło nam to zaledwie 24 godziny – podkreśla.
Tymczasem policjanci z Turku zapewniają, że w sprawie kradzieży współpracowali ściśle z funkcjonariuszami z Kutna i krok po kroku gromadzili materiał dowodowy.
Ostatecznie skradzioną odzież udało się odnaleźć na terenie dwóch posesji w okolicach Kutna. Jako głównego sprawcę Rutkowski wskazuje męża poszkodowanej.
Dochodzenie w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Turku.