W konińskiej radzie miasta, PO, aby rządzić zawiązała koalicję z ludźmi od Hołowni, którzy się zbiesili i odeszli z Nowoczesnej oraz z lewicą. Co wcale nie oznacza, że przystawki muszą się lubić. Tym bardziej, gdy lewica przygarnęła Tomka Wędrowniczka po wszystkich partiach, Tomasza „Starówkę” Nowaka.
Zadarł on już z byłym przewodniczącym rady Wiesławem Steinke z PO. Teraz szefem lokalnego parlamentu jest Tadeusz Wojdyński z lewicy, tej dawnej lewicy, który mówi, że nad Nowakiem panuje. I chyba tak jest. Cała lewica (ho, ho, ho, to trzech radnych) w środę zagłosowała za udzieleniem absolutorium i wotum zaufania prezydentowi Piotrowi Korytkowskiemu.
Krnąbrny Nowak postanowił jednak poskubać tych z niższych szczebli władzy. Ma już chyba taką naturę. Jest przewodniczącym komisji oświaty, kultury i sportu. Na to stanowisko został wybrany głosami PiS-u, o czym mu się chyba pamięta.
Teraz lewica zapaliła przed Tomaszem „Starówką” Nowakiem światełko w tunelu, obiecując mu miejsce na liście do sejmu. Chłopak się zagrzał i zaczął zachowywać jak wulkan. Postanowił bronić sportowców przed dyrektorką Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, jakby ona miała im zagrażać. Postępuje jak niedowartościowany radny. Podczas posiedzenia komisji domagał się od pani dyrektor, aby zwracała się do niego, nie panie radny, a panie przewodniczący.
Na dobre miejsce na liście lewicy do sejmu nie ma szansy, bo wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w parlamencie w Warszawie od razu by się urwał z partyjnej smyczy i nie wiadomo dokąd poszedł, może nawet do PiS-u. Ale Nowak wie, że na wiosnę przyszłego roku będą wybory do samorządu, a on już do roli radnego się przyzwyczaił. Tym bardziej, że – w jego przypadku – łączy się to z dodatkowymi profitami.