W najbliższy poniedziałek odbędzie się w Poznaniu sesja sejmiku województwa wielkopolskiego, podczas której mają być zabezpieczone środki na budowę linii kolejowej Konin-Turek. Jak się dowiedzieliśmy, w obradach weźmie udział prezydent Piotr Korytkowski, który zaprezentuje stanowisko miasta, co do tej planowanej inwestycji.
Według Piotra Korytkowskiego, budowa tej linii kolejowej ma sens, jeśli wszelkie analizy pokażą, że jest ona opłacalna i korzystna dla mieszkańców regionu. – Tylko niech jej przebieg będzie inny. Nie wyobrażam sobie, żeby estakady biegły przez część osiedli na terenie Konina. Zresztą chyba mieszkańcy Laskówca czy Grójca też nie wyobrażają sobie, aby na estakadzie była przeprowadzona linia kolejowa – mówi Piotr Korytkowski. I dodaje, że taka budowa wiąże się z dużą ingerencją w tkankę miasta, w grunty prywatne i w teren chroniony, a chodzi o pradolinę Warty. – Ten piękny krajobraz w tym wariancie zostanie zeszpecony. Poza tym, niestety, obecnie planowany na to zadanie budżet, czyli ponad 600 milionów złotych, jest absolutnie niewystarczający. Wydaje mi się, że te środki pozwolą na to, co jest projektowane w samym mieście, natomiast co z dalszymi 35 kilometrami linii kolejowej aż do Turku? – komentuje Piotr Korytkowski. – To wszystko będzie kosztowało kilka razy więcej. Pytanie, czy nas rzeczywiście na to stać? Jeżeli badania mówią, że tak – bardzo proszę.
Jak stwierdza
prezydent, z punktu widzenia Konina, ale i pewnie mieszkańców Turku,
istotniejsze od budowy linii kolejowej jest otrzymanie środków z zewnątrz na
modernizację dróg łączących te dwa miasta. Chodzi między innymi o remont mostów
przez Wartę w ciągu Trasy Warszawskiej. – Dopiero w drugiej kolejności możemy
mówić o takich dużych przedsięwzięciach, jak budowa linii kolejowej do Turku,
która ma przewozić wyłącznie pasażerów. Uważam, że ten projekt miałby sens,
gdyby zakładał łączenie węzłów kolejowych, czyli Konina z Łodzią, Ostrowem
Wielkopolskim czy Kaliszem. Gdyby przewożono towary, wtedy w Koninie mógłby
działać chociażby terminal przeładunkowy, natomiast samo przewożenie pasażerów
z góry jest nieopłacalne i deficytowe – mówi Piotr Korytkowski. Miasto Konin
nie zamierza więc współfinansować tej inwestycji. Prezydent przypomina, że
konińscy radni już na początku negatywnie odpowiedzieli na propozycję
przekazania środków na przygotowanie wstępnych dokumentów dotyczących trasy
Konin-Turek. – Nie dołożyliśmy się jako samorząd, teraz też nie bierzemy pod
uwagę możliwości wspierania budowy tej linii kolejowej z budżetu miasta –
dodaje prezydent Konina. A co jeśli rządzący, mimo tych sprzeciwów, zdecydują
się na budowę linii kolejowej przez miasto? – Te decyzje, jak rozumiem, byłyby
wprowadzane specustawą. Oczywiście rząd może to zrobić, natomiast nie wiem, czy
mieszkańcy byliby wtedy zadowoleni. Ja na pewno jako prezydent Konina nie
wyobrażam sobie tej sytuacji, przecież tę linię kolejową można budować poza
granicami miasta – dodaje Piotr Korytkowski wskazując, że miasto opowiada się
za trasą biegnącą od Kramska w stronę Turku.