Dwóch
siedemnastoletnich cyklistów z Ukrainy trenuje już od kilku tygodni w Konińskim
Ludowym Towarzystwie Cyklistów. Przyjechali do Polski praktycznie z niczym. W
momencie wybuchu wojny jak najszybciej uciekli z kraju, zabierając ze sobą
tylko plecak. Jak podkreśla prezes KLTC, Kazimierz Zajączkowski, teraz liczy
się dla nich każda pomoc.
Pasha i Vlad
mają siedemnaście lat. Przed wybuchem wojny, wraz ze swoimi bliskimi mieszkali
w miejscowości Równe. To miasto liczące około 250 tys. mieszkańców, oddalone o niecałe
200 km od Polskiej granicy. W momencie wybuchu wojny, grupa około dwudziestu
sportowców z tego miasta postanowiła uciekać do Polski. – Trener ich kadry
narodowej szukał dla nich klubów, które mógłby się nimi zaopiekować. Zwrócił
się do mnie. Nie mogłem odmówić – zaznaczył Robert Kierejewski, wiceprezes
klubu ds. sportowych. Za zgodą zarządu, z prezesem na czele, Konińskie Ludowe
Towarzystwo Cyklistów przyjęło dwóch młodych kolarzy.
- Od samego
początku był problem z rowerami. Trafili do Polski bez nich. Tutaj w klubie już
nie mogliśmy im żadnych dać, bo nie posiadamy, ale dzięki ludziom dobrej woli
udało nam się je pozyskać. Pasha dostał od byłego kolarza z Niemiec, natomiast
Vlad otrzymał od zaprzyjaźnionego klubu z Koźminka. Już trenują z nami. Nasi
zawodnicy przyjęli ich bardzo ciepło. Wezmą niebawem udział w pierwszym
wyścigu. Trenują pod moją opieką. Na tę chwilę umiejętności są sprawą
drugorzędną – powiedział Kierejewski, który od kilku dni jest ich opiekunem
prawnym.
Sprawy
urzędowy przeszły sprawnie. Nie było problemu, aby Pasha i Vlad przekroczyli
granicę i trafili do konińskiego klubu. – Szybko też poszła sprawa dotycząca
bycia opiekunem prawnym. Złożyłem w sądzie dokumenty i po kliku dniach odbyła
się już rozprawa. Bez żadnego problemu ją otrzymałem. Mają już nadane także
numery PESEL. Teraz będziemy się starać o jakieś dofinansowania – zapowiedział Kierejewski.
Mama Vlada
przebywa obecnie w Słowacji, tata został w Ukrainie. Kolarstwo trenuję już od
sześciu lat. O rok mniej trwa przygoda z rowerem Pashy. W jego przypadku, oboje
rodzice pozostali w kraju. Chłopcy razem ze sobą trenowali w Równej. Mówią, że
w Polsce czują się bardzo dobrze i zostali miło przyjęci, jednak po wojnie chcą
wrócić do swojej ojczyzny.
Zarówno Kazimierz
Zajączkowski jak i Robert Krajewski podkreślają, że teraz jest dla nich
potrzebna każda pomoc. – Nocują w szkolnej bursie, ale musimy za to płacić. Jak
już wspominaliśmy na walnym zebraniu, klub boryka się z problemami finansowymi,
więc bardzo byśmy byli szczęśliwi i wdzięczni jakby ktoś z zewnątrz pomógł tym
chłopcom, czy to materialnie, czy finansowo – powiedział prezes Konińskiego
Ludowego Towarzystwa Cyklistów.