Wielkanocne mniejsze zło
2025-04-18 14:29:06

Felietonista na co dzień zawsze znajdzie dla siebie jakiś temat. Coś
usłyszy, czegoś się domyśli, zgrabnie połączy nawet ukrywane fakty. Ale
przed takim wyjątkowym świętem jak Wielkanoc nie jest łatwo stukać w
klawiaturę komputera…
Obojętnie co by nie napisać, mądrzej i pełniej o
Wielkanocy opowiedzą księża. Przebije nas też jakiś dostojnik, czy
prezydent, jeśli złoży życzenia. W kozi róg zapędzą ci wszyscy, którzy
przekażą swoim najbliższym płynące prosto z serca słowa.
A przecież
nie będę pisał, że Polska jest znaczącym producentem jajek i jakie są
ich ceny. O to niech przepytują się kandydaci na prezydenta, którzy,
czym bliżej do dnia wyborów, tym bardziej będą wciskać się nam do
lodówek.
Nie wiem, czy przed świętami nie powinniśmy ogłosić jakiejś
ciszy przedwyborczej, czyli przedświątecznej? Chociaż chyba to się nie
uda. Jednak widzę, że niektórzy już teraz pragną zadbać o atmosferę przy
wielkanocnym stole. W jaki sposób?
Na wielu płotach, przy posesjach,
pojawiły się plakaty wyborcze kandydatów. Idzie ktoś do kogoś z wizytą,
widzi na ogrodzeniu znajomą twarz, którą też popiera i od razu
atmosfera jest jasna. Nie ma co pytać, podpytywać, a na kogo
zagłosujesz? Można spokojnie się najeść i stuknąć szklankami z kompotem
czy czymś tam. Jeszcze lepiej będzie smakowało.
Kiedy zobaczymy jednak, że na płocie wisi kandydat nie z naszej bajki, to wchodzimy na teren zagrożony dla naszego spokoju i świątecznej uczty. Może wtedy należy zastanowić się, czy nie zmienić adresu?
Tym, którzy mają nadzieję, że przy wielkanocnym stole przekonają kogoś do swoich poglądów, współczuję naiwności. Gdy gdzieś koniecznie należy iść, nie ma wyboru, jeszcze przed świętami, trzeba zawrzeć pakt o nieagresji.
I zagrozić cłami, to znaczy możliwością ograniczenia dostaw czereśni z przydomowego ogródka, ogórków, pomidorów, a nawet – choć to już działanie nieludzkie – nalewki z pigwy czy innych sfermentowanych owoców.
Jeśli miałoby do czegoś takiego dojść, to niech to wielkanocny zajączek kopnie. Nie życzę nikomu, ale przestrzegam.
Do tej pory najpopularniejszym przejawem przemocy podczas świąt było stukanie się pisankami. Sprawdzanie, która skorupka jest twardsza.
Ale może, gdy te skorupki przebijemy, także tkwiące w naszych głowach, otworzymy się na innych? Proszę mi wybaczyć, w okresie świątecznym, też mam prawo być naiwny.
Debata prezydencka, która odbyła się w miejscowości Końskie, trochę przed przypadek, a relacjonowały ją telewizje, z narodowym pojednaniem, do której namawiają politycy, nie miała nic wspólnego. Pokazała jak pokłócona jest rządząca koalicja.
Rafała Trzaskowskiego atakowali wszyscy, a najbardziej swoi. Ale mu nie współczuję. Chciał ustawki z Karolem Nawrockim, to okładali go też najbliżsi. Ktoś z jego sztabu nie mógł tego przewidzieć?
Najbardziej czupurna okazała się Magdalena Biejat z lewicy, której celem nie jest wygranie wyborów, a pokonanie lidera partii Razem, Adriana Zandberga. Wszedł do sejmu na grzbiecie lewicy, a teraz ją rozbija.
Czy można było oczekiwać czegoś innego po Szymonie Hołowni niż wbijania szpilek Rafałowi Trzaskowskiemu? Nie. On gra tylko na siebie, a Władysław Kosiniak-Kamysz boi się lidera partii, której nie ma.
Hołownia wyborów nie wygra, jednocześnie wie, że kończy mu się czas urzędowania na fotelu marszałka. Do rządu nie wejdzie, bo będzie jednym z wielu, a on tego nie lubi. O co gra?
O pozostanie na stołku marszałka. I pomogła mu w tym Magdalena Biejat. Jeśli nadal będzie tak agresywna wobec Rafała Trzaskowskiego, to lider lewicy Włodzimierz Czarzasty na fotel marszałka się nie wdrapie. I pozostanie na nim Hołownia?
Wszyscy mu pamiętają, że podczas poprzednich wyborów prezydenckich, przed drugą turą, nie poparł Rafała Trzaskowskiego. Teraz przypomniał, że konflikt pomiędzy Donaldem Tuskiem i Jarosławem Kaczyńskim trwa dwadzieścia lat. I może go przerwać ktoś taki (w domyśle) jak on.
Podczas debaty, na którą się wcisnął, zachęcał, aby w drugiej turze głosować na mniejsze zło. Tak nazwał Trzaskowskiego?
Szymon Hołownia chodzący po ostrzu brzytwy, chwieje też koalicjami PO z Trzecią Drogą w kraju. Może również w Koninie, gdzie wiceprezydent miasta jest z tego ugrupowania?
Prezydent Piotr Korytkowski nie jest chyba kąpany w gorącej wodzie, jak na przykład burmistrz Turku Romuald Antosik, ale może się zdenerwować.
Musiałem to wszystko powiedzieć teraz, żeby mnie nie dusiło w święta. Wybrałem mniejsze zło. Aby Wielkanoc była naprawdę radosna i spokojna, czego wszystkim serdecznie życzę!