Europa dopiero teraz budzi się ze snu, w którym bezpieczeństwo –
bezwarunkowo – miały jej zapewnić Stany Zjednoczone. Już za czasów Joe
Bidena docierały sygnały, że Ameryka musi się skupić na Ameryce. Kiedy
przyszedł Donald Trump, powiedział to brutalnie.
Nie chciałbym
napisać, że Europa zaczęła się bać. Będąc potęgą gospodarczą i pod
względem liczby ludności, musi się jednak bardziej zjednoczyć, aby móc
okazywać swoją siłę. I nie zajmować się tym jak powinny wyglądać ogórki
(bardziej czy mniej zakrzywione), a bezpieczeństwem, rozbudową swoich
armii.
Czy budzenie się Europy nie jest za późne? Jeśli wszyscy
zrobią to jednocześnie, może coś z tego być. Ale na południu lubią się
wylegiwać, a inni cieszą się, że z Rosji do Portugalii jest dalej niż do
Polski. Poza tym w krajach europejskich przybierają na sile partie,
które tę jedność chcą rozsadzić od środka.
Podobnie jest w Polsce.
Nieprzychylne Unii Europejskiej jest PiS, a Konfederacja wypowiada się o
niej wręcz wrogo. Nawet w Brukseli, za bardzo wysokie europejskie
pensje.
Poglądy na temat Unii bardzo wyraźnie widać w czasie toczącej
się w Polsce kampanii prezydenckiej. Coraz intensywniej zahacza ona o
Konin. Politycznie w miastach Wielkopolski Wschodniej panuje mozaika,
lecz w kolorach rządzącej koalicji.
W Koninie rządzi PO, w Turku
antyPiS, w Kole Lewica i w Słupcy PSL. Jednak na wsiach zdecydowanym
liderem jest PiS. I prawdopodobnie takie preferencje przełożą się na
wybory prezydenckie. Może o miejsce na podium upomni się Konfederacja?
Szczególnie
w Koninie, obserwatorzy życia politycznego są zaskoczeni masowym
udziałem mieszkańców w prawicowych wiecach. Tak było w przypadku wizyty
Sławomira Mentzena, a także Grzegorza Brauna (PiS rywalizuje z
Konfederacją o to, kto bardziej przestraszy mieszkańców emigrantami).
Jeszcze nie wiadomo, jakie tłumy przyciągnie Rafał Trzaskowski i kiedy
przyjedzie. A także Karol Nawrocki, który traci siłę. Trudno jednak
sobie wyobrazić, żeby do drugiej tury wyborów prezydenckich wszedł
Trzaskowski z Mentzenem.
Czy w Koninie ktoś zastanawia się, jak rysujące się preferencje
polityczne wpłyną na przyszłe wybory samorządowe? W odpowiedzi może
usłyszę, że to za wcześnie. Europa też tak mówiła.
Jeśli nic się nie zmieni, Piotr Korytkowski będzie musiał odejść. To
jego druga i ostatnia kadencja. Nawet jeśli zostanie posłem, w mieście
rządzić będzie ktoś inny. Kto jest przygotowywany do walki o fotel
prezydenta? Nie może to być ktoś nieznany, tak jak choćby Karol
Nawrocki, który cały czas przebija się do świadomości, nawet wyznawców
PiS-u.
Konfederacja nie ma w Koninie znanych liderów. Jeśli po wyborach prezydenckich emocje tam nie opadną, ktoś się na szczyt wywinduje. Może kobieta, tak jak Anna Bryłka pochodząca z Kłodawy, która pojawiała się tutaj i trafiła do Brukseli.
A warto przypomnieć, że w niewiele mniejszym, położonym niedaleko nas, Bełchatowie rządzi prezydent rodem z Konfederacji. Tam też jest kopalnia węgla brunatnego, której aktywność przewidziano jeszcze na dziesięć lat. Bełchatów, podobnie jak Konin, ubiega się o elektrownię jądrową.
PO w Koninie, aby nie obudzić się jak Europa, powinna grać już na lidera, który pod okiem Piotra Korytkowskiego, będzie uczył się tego co najlepsze. I wychodził z jego cienia. Słyszałem, że takie pomysły w PO były, ale… się zmyły.