W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Artykuły

Szpitale dostały zalecenia o ograniczeniu zabiegów planowych. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby odmawiać leczenia

2021-03-17 11:21:14
Szpitale dostały zalecenia o ograniczeniu zabiegów planowych. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby odmawiać leczenia

– Jest to bardzo nieuczciwe postawienie sprawy! – tak Leszek Sobieski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie komentuje zalecenie NFZ dotyczące ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo.

Zalecenie o ograniczeniu przyjęć planowych – jak wyjaśnia NFZ – ma zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów „pilnych” (głównie COVID-owych), ale – jak czytamy na stronie NFZ – nie powinno dotyczyć planowej diagnostyki i leczenia chorób nowotworowych. Przy ograniczeniu lub zawieszeniu udzielania świadczeń – jak informuje Fundusz – należy wziąć pod uwagę przyjęty plan leczenia oraz wysokie prawdopodobieństwo pobytu pacjenta po zabiegu w oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. W wyszczególnionych punktach NFZ wymienia konkretne obszary, w których powinno się wprowadzić ograniczenia. Są to: pobyty w szpitalach w celu przeprowadzenia diagnostyki, zabiegów diagnostycznych, leczniczych i operacyjnych, w szczególności endoprotezoplastyki dużych stawów, dużych zabiegów korekcyjnych kręgosłupa, zabiegów naczyniowych na aorcie brzusznej i piersiowej, pomostowania naczyń wieńcowych, jak również dużych zabiegów torakochirurgicznych, zabiegów wewnątrzczaszkowych, nefrektomii, histerektomii, ale z powodów innych niż onkologiczne. Ponadto NFZ zaleca, aby „w każdym przypadku odroczenia terminu udzielenia świadczenia, indywidualnie ocenić oraz wziąć pod uwagę uwarunkowania i ryzyka dotyczące stanu zdrowia pacjentów, a także prawdopodobieństwo jego pogorszenia i potencjalne skutki".

I właśnie to ostatnie zdanie najbardziej zirytowało środowisko medyczne oraz zarządzających szpitalami. – Gdyby to było rozporządzenie ministra zdrowia albo jakikolwiek inny akt prawny, to nie byłoby dyskusji! Należy wykonać i już! – komentuje Leszek Sobieski. – Dziś postawiono nas w sytuacji, że odpowiedzialność prawna i karna spoczywa tylko na lekarzu i dyrektorze szpitala, nie mówiąc już o odpowiedzialności odszkodowawczej, gdyby ktoś stracił życie czy zdrowie.

Zaraz po tym, jak wokół zalecenia NFZ zrobił się szum medialny, dyrektor konińskiego szpitala wystosował pismo do kierowników i ordynatorów oddziałów z informacją, że szpital „realizuje świadczenia zdrowotne w zakresie leczenia szpitalnego bez żadnych ograniczeń, zarówno w zakresie przyjęć ostrych, jak i leczenia planowego”. – Na pierwszym miejscu kierowałem się aspektem medycznym, jednak nie będę ukrywał, że ważny jest także aspekt ekonomiczny – podkreśla dyrektor. – Nie może być tak, że będziemy falami zawieszać, a następnie wznawiać działalność poszczególnych oddziałów. Szpital jest instytucją opartą na finansach publicznych. Nasz zatrudnia ponad 1000-osobową załogę, którą musi utrzymać. Tak samo jak infrastrukturę. Podjęte ostatnio działania nie mają też żadnego uzasadnienia ze względów epidemiologicznych. Są wolne łóżka COVID-owe w szpitalach tymczasowych, a w razie potrzeby również my możemy zwiększyć takie łóżka (co już w przeszłości zrobiliśmy, i to bez żadnych perturbacji, jeśli chodzi o organizację pracy szpitala).

O swoim stanowisku Leszek Sobieski poinformował urząd marszałkowski. – Owszem, przez ostatni rok koniński szpital wstrzymywał już zabiegi planowe, ale powodem każdej takiej decyzji były ogniska koronawirusa na poszczególnych oddziałach – mówi dyrektor. – Nigdy nie zawieszaliśmy działalności z przyczyn organizacyjnych czy kadrowych. Dzisiaj mamy już doświadczenie i większą wiedzę. Jesteśmy też lepiej zabezpieczeni. Mamy środki ochrony indywidualnej, środki do dezynfekcji, kamery termowizyjne… Wdrożono elementy organizacyjne mające na celu ograniczenie możliwości zakażenia na terenie szpitala. Oczywiście ryzyko zawsze istnieje, ale jeśli ktoś uzna, że niezbędne jest mu leczenie szpitalne, a specjalista to potwierdzi, to naprawdę warto umówić się na przyjęcie. Poza tym nie warto zwlekać zarówno z przyczyn zdrowotnych, jak i ryzyka wejścia w życie rozporządzenia, które odgórnie zakaże przyjęć planowych.

„Normalne” funkcjonowanie szpitala ma – jak dodaje dyrektor – ogromny wpływ na płynność finansową placówki. – Gdybyśmy wstrzymali przyjęcia to stanęlibyśmy przed dylematem wypłacalności – mówi dyrektor. – 30 czerwca kończy się umowa z NFZ i jeśli wyrobimy ryczałt na poziomie np. 80 procent, to NFZ uzna, że 20 procent jest naszemu szpitalowi niepotrzebne. Dlatego działamy na pełnych obrotach. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby odmawiać leczenia, jeśli jest to możliwe.

Leszek Sobieski zapewnia, że – wbrew obawom – kolejki na zabiegi planowe w konińskim szpitalu nie są „przesadnie długie”. – Nie ma też znaczących opóźnień wywołanych przez COVID-19 – dodaje. – Najwyżej kilkudniowe. A średni czas oczekiwania, w zależności od oddziału, wynosi od 2 tygodni do ponad 2 miesięcy. Na pewno nie przekraczamy roku, a już na pewno nie kilku lat. Obszary, w których występują kolejki pokrywają się z tymi na liście ministerialnej.

Na których oddziałach jest najgorzej? Ponad 80 osób oczekuje na zabiegi w oddziale chirurgii i traumatologii dziecięcej, chirurgii ogólnej i onkologicznej – ponad 30 osób, ortopedii – ponad 100 osób (średni czas oczekiwania 59 dni), zaćma – 44 osoby w trybie pilnym i „stabilnych” 568. Tu pacjenci muszą czekać najdłużej, bo aż 81 dni. Są też oddziały, w których albo kolejek nie ma, albo liczą zaledwie po kilka osób. – Nie chcemy tego stracić przez jakiekolwiek zalecenie – podkreśla dyrektor.

Śledź nas na