W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Shootersss

Skulsk

Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”

2022-09-30 22:53:53
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”

Nie dotarł na początku lipca na wernisaż wystawy swoich prac, ale pojawił się na finisażu. Rafał Olbiński, jeden z najbardziej znanych na świecie współczesnych polskich artystów, gościł dzisiaj w Muzeum Okręgowym w Koninie. Zachwycał się tym miejscem, mówiąc, że „jest jak z surrealistycznego snu”. Chwalił też sam Konin. – W życiu nie pomyślałem, że to takie ładne miasteczko nad rzeką. Ta Warta taka spokojna – mówił artysta. – Taka fajna zieleń, a myślałem, że to jakieś przemysłowe miasto, zakurzone, z chłoporobotnikami się włóczącymi, a tu śmietana intelektualna.

Rafał Olbiński miał być gościem wernisażu na początku lipca, jednak się nie pojawił. Na nagraniu obiecał, że na pewno do Konina przyjedzie i słowa dotrzymał. – Nie pamiętam, jaki kłamliwy pretekst wtedy wymyśliłem – żartował. – Chyba jakaś choroba – usłyszał od prowadzącego spotkanie Mateusza Krzesińskiego. – To taki dosyć banalny powód. Mogłem coś lepszego podać – dodał z uśmiechem artysta.

Rafał Olbiński mówił między innymi o pracach, które można było oglądać przez ostatnie tygodnie w Muzeum Okręgowym w Koninie. – To są najczęściej prace dosyć stare, bo jestem jeszcze starszy niż one. O dziwo! Niektórych nawet nie pamiętam, muszę sobie przypominać co pewien czas – mówił artysta. – Kiedy większość z nich malowałem czy robiłem, nie myślałem, że kiedykolwiek będę z państwem na ten temat rozmawiał. Do głowy by mi nie wpadła taka myśl.

Nie ukończył akademii sztuk pięknych, jak zdradził, pytany jak doszedł do tego miejsca, w którym dzisiaj jest. – Nie kończyłem żadnej szkoły artystycznej, a architekturę na politechnice. Jestem inżynierem – mówił. – Najpierw nielegalnie w Warszawie utrzymywałem się z rysunków satyrycznych. Były one dosyć słabe, także cienko przędłem, było w nich mało humoru. Ostatnio, żeby być dowcipnym kupiłem sobie w Stanach Zjednoczonych taką książkę „Jak być dowcipnym? Jestem na drugim rozdziale, więc jeszcze w pełni nie jestem dowcipny – mówił Rafał Olbiński. Po tej krótkiej dygresji wyjaśnił, że nauczył się sam tego, co robi. – Często jak się jest studentem Akademii Sztuk Pięknych, maluje się tak jak profesor każe czy sugeruje. I istnieje taka jego kopia. Jeśli ktoś ma jakąś wyjątkową indywidualność, a takich ludzi jest stosunkowo mało, to potem robi coś innego niż ten profesor, i jakoś się broni. A ponieważ ja nie miałem takiego profesora, sam się uczyłem – mówił Rafał Olbiński siedząc w zamku Muzeum Okręgowego, gdzie wokół rozwieszone były jego prace. Co ciekawe miał też jedną na koszulce, bo – jak zdradził – pewna młodzieżowa firma odzieżowa zwróciła się kiedyś do niego, czy może wykorzystać jego prace na swoich ubraniach.

Artysta opowiadał też, że od czasu, gdy wybuchła pandemia zimy spędza na Martynice. Jest tam 5 miesięcy w roku. Kiedyś kupił tam mieszkanie. Gra między innymi w golfa, ale i pracuje. – Tam jest w porównaniu z Polską czy Nowym Jorkiem genialne światło cały dzień. Jestem nie tylko zdrowszy i silniejszy, to nowa odsłona biologiczna i intelektualna, bo trzeba było się francuskiego trochę uczyć. Wszystko zaczęło działać. Byłem też bardzo produktywny, bo światło było i dużo pracuję. Poza tym, że słabo gram w golfa, to tylko potrafię malować. Mój dzień wygląda dosyć prozaicznie – mówił artysta. Ceni również wizyty w takich miastach jak Konin. – Naprawdę odkrywa się rzeczy, o których w ogóle nie miało się pojęcia. To jest fantastyczne. W życiu nie pomyślałem, że to takie ładne miasteczko nad rzeką. Ta Warta taka spokojna – mówił Rafał Olbiński, który był w restauracji Rogatka. – Taka fajna zieleń, a myślałem, że to jakieś przemysłowe miasto, zakurzone, z chłoporobotnikami się włóczącymi, a tu śmietana intelektualna – dodawał. O Muzeum Okręgowym powiedział, że to cudowne miejsce, jak z surrealistycznego snu, z wiatrakiem i sadem owocowym.

– Biegnę podziękować, bo sprawił pan tyle stresu w moim życiu – mówiła Elżbieta Barszcz, dyrektor Muzeum Okręgowym w ręku trzymając bukiet czerwonych róż. Artysta podziękował i kwiaty przekazał jej, bo – jak powiedział – do niej pasują.

Otwarcie 1,5 %
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Rafał Olbiński na finisażu w muzeum. „To miejsce jest jak z surrealistycznego snu”
Marcin Szafrański

Śledź nas na