– Wyglądał jak puszysty, miękki dywan. Był najpiękniejszy w całym ogrodzie. I pewnie właśnie to kogoś bardzo kłuło w oczy. Wypalił mój trawnik kwasem! – mówi pan Jan, właściciel jednej z działek na ogrodzie „Hutnik” w Koninie.
Hoduje kury, króliki, gołębie… Wszędzie dorodne warzywa, owoce i kwiaty… – Przeszedłem na emeryturę wiele lat temu – mówi działkowiec. – Musiałem się czymś zająć, bo tak bezczynnie się nie da żyć.
Dziś ogródek jest dla niego całym światem. Spędza na nim całe dnie. – Przyjeżdżam codziennie około 7.00 rano – przyznaje. – Zabieram coś do jedzenia. Potem jadę po żonę i wnuczkę.
I właśnie dla kilkuletniej wnuczki pan Jan postawił zamek z drabiną i piaskownicę. Wszędzie mnóstwo zabawek. Wózek z lalkami, pojemniki po jogurcie służące do stawiania babek z pisaku… W upalny dzień doskonale sprawdza się duży basen. Obok ogrodowa huśtawka, na której zasiada cała rodzinka… Sielsko i anielsko. – Dla niej to wszystko – pokazuje na skaczącą wesoło małą dziewczynkę. – To taka nasza iskierka. Wszędzie jej pełno. Najbardziej lubiła robić fikołki na trawniku. Opracowałem specjalną mieszankę i trawa wspaniale mi wyrosła. Była gęsta, soczysto zielona i miękka jak dywan! Chyba najładniejsza na całym ogrodzie. I, niestety, właśnie to komuś bardzo przeszkadzało.