Ta wystawa była długo oczekiwana w Koninie. W końcu niecodziennie gościmy artystę takiego jak Zdzisław Beksiński. Otwarcie wystawy fotografii, fotomontaży i grafik, połączone z wirtualnym spacerem, pozwoliło poznać również wybrane grafiki artysty w 3D. Wernisaż w Centrum Kultury i Sztuki, który wyróżnił się nadspodziewaną frekwencją, nosił tytuł „Beksiński nieznany”. Wystawa potrwa do 24 marca, cały czas dla widzów będą dostępni kuratorzy – Ewa i Janusz Baryccy z Fundacji „Beksiński”, którzy podzielą się szczegółami na temat twórczości i biografii malarza.
Widzów wernisażu powitał Robert Kuciński, zastępca dyrektora Centrum Kultury i Sztuki w Koninie, zapowiadając wystawienniczy tryptyk, który rozpoczyna wielkie nazwisko Beksińskiego. 12 kwietnia zostanie otwarta jeszcze wystawa prac Edwarda Dwurnika (rysunek i malarstwo), a na koniec maja będzie prezentowana twórczość Jana Kantego Pawluśkiewicza (Koniński Dom Kultury, inauguracja OKFA). – Trzy wielkie wystawy będą karmić oczy – zapowiedział Kuciński, którego zapytaliśmy również, czy łatwo było sprowadzić zbiór prawie 100 prac Zdzisława Beksińskiego do naszego miasta. – Fundacja „Beksiński”, która popularyzuje i prezentuje jego dzieła jest niezwykle chętna do współpracy, stąd przed nami 9 dni z tym wybitnym artystą – wyjaśnia zastępca dyrektora CKiS-u i podkreśla ogromny potencjał tej twórczości. – Zdzisław Beksiński gdyby żył, z pewnością byłby wideoblogerem, cały czas nadawałby wieści z życia swojej rodziny. Kochał nowe technologie, które za jego czasów były w powijakach, ale on wszystko, co nowego się pojawiło, kupował, więc pewnie miałby teraz wszystkie dostępne zdobycze typu iPhone czy iPod. A po drugie, gdyby nie miał tylu fobii, związanych z przemieszczaniem się, bywaniem, uczestniczeniem w wernisażach, to dawno połknąłby go świat. Już w latach 60. proponowano mu przecież staż w Stanach Zjednoczonych. Dla niego podróż do innego miasta była bardzo dużym problemem, dlatego rezygnował z takich sytuacji – dodaje Robert Kuciński.
W wernisażu „Beksiński nieznany” wzięli udział kuratorzy, Ewa i Janusz Baryccy, którzy z tą wystawą podróżują po całym kraju. Byli przyjaciółmi rodziny, Janusz Barycki pochodzi z Sanoka, był szkolnym kolegą Tomka Beksińskiego. Fundacja powstała rok po śmierci Zdzisława Beksińskiego i była kontynuacją tego, co Baryccy robili wcześniej (wystawy prac Zdzisława Beksińskiego organizowali od 1997 roku). Cały czas edukują też młodzież, zapoznając ją z twórczością malarza i jak mówią, prowokują do tego, by odwiedzić Muzeum Historyczne w Sanoku, skąd pochodziła rodzina Beksińskich czy galerię w Częstochowie, albo w Krakowie. – Pokazujemy prace, których nie ma w Sanoku – tłumaczy Ewa Barycka. – Pokazujemy część kolekcji mniej znaną widzom. Np. duży zbiór fotografii, od których Zdzisław Beksiński zaczynał, będąc jeszcze studentem architektury w Krakowie. W jego pracowni stał zawsze komputer nowej generacji wyposażony w Photoshopa, pan Zdzisław skutecznie używał tego narzędzia do tworzenia fotomontażu i grafiki komputerowej, i te właśnie prace, z końca lat 90. i dalej – również prezentujemy.
Barycka nazwała Beksińskiego interesującym i wszechstronnym artystą, na co wskazują choćby plansze w galerii „Za progiem”, przedstawiające spójne twórczo poszukiwania artysty – od fotografii, przez rysunek, malarstwo, okres fantastyczny aż do nowoczesności. Podczas wernisażu można było też oglądać wybrane grafiki w wirtualnej rzeczywistości, zakładając specjalne gogle i słuchawki. Do tej atrakcji ustawiła się kolejka i pewnie na tym nie koniec. Ewa i Janusz Baryccy przez 9 najbliższych dni zapoznają innych zwiedzających z multimediami i dokumentami dotyczącymi Zdzisława Beksińskiego. W soboty i niedziele odbywać się będą wykłady na jego temat.
Izabela Bobrowska