– Protestujemy, bo zależy nam na przyszłości edukacji – zapowiadają zrzeszeni w Związku Nauczycielstwa Polskiego. Weszli już w spór zbiorowy i szykują się do kolejnych kroków. – Dyrektorzy zostali już poinformowani, potem mediacje i strajk. Termin nie jest jeszcze ustalony, czekamy na zarząd główny – mówi Barbara Adaszewska, prezes konińskiego ZNP.
Już od kilku miesięcy nauczyciele zapowiadają
strajk. Mają tylko jedno żądanie – podwyżki o 1 tys. zł wynagrodzeń
zasadniczych wszystkich pracowników szkół, przedszkoli i placówek oświatowych.
Jak informują władze związku zawodowego zrzeszającego belfrów, weszli już w
spór zbiorowy, trwają procedury, a oddziały terenowe ZNP otrzymały wszystkie
niezbędne materiały do przeprowadzenia kolejnych kroków – referendum i
ogłoszenia strajku. Po zakończeniu mediacji i ewentualnym braku porozumienia co
do żądania ZNP, można będzie przystąpić do przygotowań do strajku. – Na razie
przygotowujemy odpowiednią dokumentację, by wszystko przebiegało zgodnie z prawem,
by nikt nam nie zarzucił, że strajk będzie nielegalny – wyjaśnia Barbara
Adaszewska. Jak zapewnia, dokładny termin strajku nie jest jeszcze znany,
zarząd ZNP czeka do zakończenia ferii zimowych we wszystkich województwach.
Coraz głośniej mówi się jednak, że może to być 4 marca. – Strajk ma polegać na
niepodjęciu pracy, nauczyciele przyjdą do szkoły, ale nie będą uczyć – mówi
prezes konińskiego ZNP.
Już od wczoraj na konińskich szkołach wiszą flagi związkowe.