Jak już informowaliśmy, pierwszy dzień w pracy w kleczewskim magistracie spędził dziś Jarosław Bąk. Został powołany na zastępcę burmistrza. O swojej wizji i pomyśle na Kleczew nie chce jeszcze mówić. – Jesteśmy władzą wykonawczą, władza ustawodawcza ma swoje priorytety i te rzeczy będzie trzeba razem, wspólnie ustalić – twierdzi. Przyznaje też, że wcześniej, jako skarbnik, to on był Cerberem gminnej kasy, teraz będzie się musiał o nią starać.
Jarosław Bąk stanowisko objął po Stanisławie Maciejewskim. Będzie mu teraz podlegał Referat Inwestycji, Rozwoju, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska, zajmie się także nadzorem nad kleczewskimi jednostkami: Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Miejsko-Gminnym Ośrodkiem Kultury, Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i Miejsko-Gminną Biblioteką Publiczną. Praca samorządowca i specyfika tej konkretnej gminy nie jest mu obca, bo w latach 2010-2015 pełnił tu funkcję skarbnika. Wcześniej był doradcą prezydenta miasta Konina Kazimierza Pałasza, dyrektorem i zastępcą dyrektora w PKO PB w Koninie. Ostatnio pracował na stanowisku dyrektora finansowego w prywatnym przedsiębiorstwie. – Praca w prywatnym przedsiębiorstwie podlega zupełnie innym zasadom i jest nastawiona na uzyskanie jak największego zysku dla właściciela. Praca w samorządzie sprowadza się do tego, by zysk niematerialny był jak największy dla mieszkańców. W gminie nie wszystko opiera się na pieniądzu, choć trzeba je dokładnie oglądać i decydować, gdzie zasadne jest ich ulokowanie, bo wiadomo, że na wszystko nie starczy – mówi Jarosław Bąk. Dodaje też, że zajmie się wypracowaniem nowych standardów pracy urzędu, chce go bardziej otworzyć na mieszkańców.
Dziś spotkał się z kierownikami jednostek, przed nim jeszcze pierwsza sesja i zebrania sołeckie.