W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Jobs First

Aktualności

Wojewoda wydał zarządzenie zastępcze. Ulica Benesza ma zmienić nazwę. Radni są zaskoczeni

2018-02-26 19:42:46
Marcin Szafrański
Napisz do autora
Wojewoda wydał zarządzenie zastępcze. Ulica Benesza ma zmienić nazwę. Radni są zaskoczeni

Wojewoda wielkopolski wydał zarządzenie zastępcze, w ramach przepisów o zakazie propagowania komunizmu, w sprawie zmiany ulicy Andrzeja Benesza w Koninie, której patronem ma zostać teraz Stanisław Barańczak. Część radnych taką decyzją jest zaskoczona. Piotr Korytkowski, szef klubu PO, jest przeciwny takiemu narzucaniu nowej nazwy w sposób administracyjny. – Uchwalmy taką, jaką my sobie wymyślimy – twierdzi radny.

Dziś w Ratuszu odbyło się posiedzenie kilku komisji, tuż przed sesją, która już w najbliższą środę, 28 lutego. Piotr Korytkowski wywołał temat dotyczący właśnie zarządzenia zastępczego wojewody w sprawie zmiany ulicy Andrzeja Benesza (polityka, między innymi wicemarszałka sejmu PRL) na poetę Stanisława Barańczaka. – Jestem tym zaskoczony, gdyż nie było żadnych informacji na ten temat, że my mamy jakiekolwiek ulice, znajdujące się w wykazie IPN, które powinny być zmienione w ramach ustawy uchwalonej przez sejm – mówił Piotr Korytkowski.

Nie krył oburzenia tym, że wojewoda narzuca Koninowi, kto ma być nowym patronem ulicy. – Tak się nie robi. Nie może być tak, że my, jako organ wybrany przez mieszkańców, jesteśmy pozbawiani możliwości nadania nazwy – wyjaśniał szef klubu PO. Sugerując, że rada miasta powinna w takiej sytuacji zmienić nazwę na taką, jaką ona sobie wymyśli. – Wyprzedźmy krok wojewody i uchwalmy inną nazwę – dodał Piotr Korytkowski. Witold Nowak z PO stwierdził, że podczas najbliższej sesji radni mają się przecież zająć inicjatywą nadawania ulicom, placom czy innym miejscom imion kobiet, w roku setnej rocznicy przyznania im praw wyborczych. – Dlaczego nie moglibyśmy rozpocząć właśnie taką decyzją? Jeśli już mamy zastąpić Andrzeja Benesza, to moglibyśmy tej ulicy nadać imię kobiety – powiedział Witold Nowak.

Okazuje się, że decyzja wojewody jest również zaskoczeniem dla samych urzędników, którzy zwrócili się w czerwcu 2017 roku do IPN z prośbą o opinię, czy w ramach nowych przepisów, ulice Andrzeja Benesza i Włodzimierza Trzebiatowskiego powinny być w Koninie zmienione. Żadna odpowiedź w tej sprawie nie przyszła do magistratu. – To nie jest tak, że my przeoczyliśmy i nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ta osoba może być dwuznacznie postrzegana – mówił o postaci Andrzeja Benesza Sebastian Łukaszewski, zastępca prezydenta Konina.

Radni dowiedzieli się też, że i wojewoda wystąpił do IPN w sprawie Andrzeja Benesza. Instytut, jak tłumaczył Paweł Smogór, kierownik Wydziału Geodezji i Katastru Urzędu Miejskiego w Koninie, zastosował tutaj tryb spraw szczególnie skomplikowanych. – Ponieważ opinia była negatywna, wojewoda podjął zarządzenie zastępcze. Nie budzi zastrzeżeń osoba Stanisława Barańczaka, więc nie jestem pewien, czy należałoby podejmować jakieś czynności w tym momencie – powiedział do radnych kierownik. Sebastian Łukaszewski zapowiedział jednak inne rozwiązanie. – Proponuję, żeby nasi prawnicy dali 2-3 drogi działania w granicach prawa, i wtedy rada zdecyduje – dodał wiceprezydent Konina. Taka opinia miałaby być przygotowana na najbliższą sesję, więc ciąg dalszy nastąpi.




Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom:





edf
IPN-owi już wszystko kojarzy się z komuną, nawet żołnierz AK. Mało kto wie, że z Andrzejem Beneszem związana jest opowieść o zamku „Dunajec” w Niedzicy i znajdującym się tam kipu, czyli inkaskim piśmie węzełkowym, zawierającym rzekomo dane o miejscach ukrycia skarbów. Andrzej Benesz miałby być potomkiem pro lege Wacława Benesza, kuzyna Sebastiana de Berzeviczego, który wyemigrował w XVIII wieku do Peru i tam ożenił się z inkaską kobietą szlacheckiego pochodzenia. Mieli córkę Uminę, która stała się żoną bratanka Tupaca Amaru II, przywódcy indiańskiego powstania w latach 1780–1781. Po rozpoczęciu prześladowań rodu Tupaków przez władze hiszpańskie, mąż Uminy uciekł wraz z Sebastianem, żoną i synem – Antonio do Wenecji, gdzie zginął zasztyletowany. Sebastian, Umina i Antonio zbiegli na północne Węgry (od 1920 teren ten należy do Polski), do zamku w Niedzicy. Umina – podobnie jak wcześniej jej mąż – została zasztyletowana przez ścigających ją Hiszpanów. Sebastian uratował wnuka i sprowadził radę emisariuszy Inków, którzy spisali akt adopcji – zwany także Testamentem Inków. Odtąd Antonio stał się synem Wacława Benesza i zamieszkał na Morawach. Andrzej Benesz – poprzez swego ojca Jana i dziadka Ernesta – był prawnukiem Inki. Podobno Andrzej Benesz odnalazł on kipu na zamku w Niedzicy, i próbował znaleźć skarb Inków. Zginął w wypadku samochodowym, co miałoby świadczyć o klątwie inkaskich kapłanów. Teraz klątwę Inków realizuje wojewoda Zbigniew Hoffmann.