W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Szczegółowe informacje znajdują się w POLITYCE PRYWATNOŚCI I WYKORZYSTYWANIA PLIKÓW COOKIES. X
Browar od 4 stycznia 24

Aktualności

Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia

2017-03-31 13:28:05
Małgorzata Kaczmarek
Napisz do autora
 Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia

Orlik w 1940 roku miał uczestniczyć w Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach, które z powodu II wojny światowej się nie odbyły. Wcześniej jednak wystartował w konkursie we Włoszech. Polska konstrukcja zdobyła drugie miejsce, ale tylko dlatego, że w ośmioosobowej komisji zasiadało aż sześciu Niemców – informuje Jerzy Gruchalski. Zaznacza również, iż według wielu ówczesnych, specjalistycznych ocen technicznych rodzimy projekt był zdecydowanie lepszy od niemieckiego.

Jak dotąd nikt samodzielnie w Polsce nie budował i nie zbudował przedwojennego statku powietrznego

To prawda. Zwykle zajmuje się tym sztab wykwalifikowanych specjalistów. Ja Orlika – podobnie jak inne moje prace – tworzę samodzielnie. Żeby przybliżyć ogrom nakładów i czasu powiem tylko, że szybowiec o którym mowa ma rozpiętość skrzydeł 15 metrów, długość 6,45 metra, a ciężar całkowity 168 kg. Jedyny zachowany jego egzemplarz znajduje się obecnie w muzeum szybowców w USA. To jeden z kilku przedwojennych modeli wyprodukowanych w Polsce, wykonany w całości z drewna. I taka ciekawostka: po wojnie Orlik był wystawiany przez długi czas na renomowanej amerykańskiej politechnice jako przykład lotniczych konstrukcji szybowców. Czyli może ktoś nie wierzyć, ale Amerykanie uczyli się budować szybowce właśnie od Polaków – relacjonuje Jerzy Gruchalski.

Tematy lotnicze i prace konstrukcyjne to jego pasja i sposób na szczęśliwe życie

Przygoda Jerzego Gruchalskiego z lotnictwem sięga czasów jeszcze dzieciństwa. Już w wieku 7-8 lat wykonywał małe modele i przez kolejne lata pasję rozwijał. Dzisiaj, mając prawie 71 lat, na temat budowania samolotów i szybowców wie wszystko. Dla uściślenia powiem, że moje autorskie teksty były publikowane na łamach magazynów lotniczych. Ubiegłego roku w sierpniu miałem również okazję gościć na Politechnice Warszawskiej. Wygłaszałem tam dwugodzinny wykład przed zacnym gronem profesorów, konstruktorów oraz przed studentami wydziału lotnictwa. Zainteresowanie było ogromne, ponieważ po wykładzie miała także miejsce dwugodzinna dyskusja. Spotkania takie w środowisku branżowym nazywane są glassówkami (od nazwiska dr. Andrzeja Glassa – konstruktora lotniczego, historyka lotnictwa, autora licznych artykułów i książek o polskich konstrukcjach) – opowiada pan Jerzy.

A przed budową Orlika olimpijskiego…?

Zrealizowałem m.in. rekonstrukcję motoszybowca Bąk z 1937 roku. Zanim jednak wszedłem w posiadanie jego danych technicznych, po koniec 1960 roku (byłem wówczas jeszcze uczniem technikum) miało miejsce pewne zdarzenie, o którym koniecznie muszę opowiedzieć. Otóż będąc wtedy w Warszawie i zwiedzając Muzeum Techniki w Pałacu Kultury spotkałem, a właściwie na początku usłyszałem rozmowę dwóch pań. Zaczynała się od słów: „dzień dobry pani Kocjan”. Nie zastanawiając się podszedłem do pań i zapytałem wprost czy jedna z nich to żona słynnego konstruktora Antoniego Kocjana, który zginął w czasie wojny? Okazało się, że tak. Podczas rozmowy zagadnąłem wdowę, czy przypadkiem nie dysponuje ocalałymi dokumentami konstrukcyjnymi i pozostawiłem swój numer telefonu. Przez lata się nie odzywała, aż w 1970 roku otrzymałem wiadomość, że posiada dokumentację motoszybowca Bąk z 1937 roku – wspomina Jerzy Gruchalski. W efekcie odkupił ją i podjął się rekonstrukcji dla Fundacji „Zabytki polskiego nieba” i pod nadzorem Urzędu Lotniczego. Obecnie motoszybowiec Bąk znajduje się w Warszawie. Był też prezentowany – na półmetku prac, a konkretnie jego środek – na Międzynarodowej Wystawie Lotniczej w Bydgoszczy.

Szybowiec Orlik na jubileusz 100-lecia Lotnictwa Polskiego

Pomysł na budowę szybowca Orlik padł na spotkaniu w Politechnice Warszawskiej, gdzie Jerzy Gruchalski miał swój wykład. Spotkał tam m.in. Tomasza Murawskiego, młodego pisarza lotniczego, który w rozmowie rzucił retoryczne pytanie: ,,czy może nie byłoby dobrze wziąć pod uwagę rekonstrukcji Orlika”? – Dowiedziałem się, że ocalała połowa dokumentacji i resztę można dopracować, bowiem bazą do szybowca będzie powojenna konstrukcja szybowca Mucha, oparta właśnie na Orliku. Tomasz Murawski opracował dokumentację, dostarczył ją, a ja realizuję projekt szybowca. Doskonałym pomysłem na pierwszą prezentację Orlika będzie 100-lecie Lotnictwa Polskiego – oznajmia Jerzy Gruchalski. Jak usłyszeliśmy, jubileusz przypada pod koniec sierpnia 2018 roku, a sam projekt realizacji przedsięwzięcia został zgłoszony do Urzędu Lotniczego 10 marca 2017 roku. W sprawie szybowca Orlik z Jerzym Gruchalskim skontaktował się także Adam Sikorski, prowadzący historyczny program telewizyjny ,,Było, nie minęło. Kronika zwiadowców historii”, w którym emitowane są cykle reportaży „Ocalić… od zapomnienia”.– Redaktor przeprowadził ze mną wywiad, nagrał film, ale także uzgodniliśmy, że będzie dokumentował etapy budowy Orlika i na koniec przedstawi widzom ukończone dzieło – informuje rozmówca. W tej chwili pan Jerzy ma właściwie przygotowane wszystkie elementy konieczne do złożenia Orlika, stąd z początkiem kwietnia zamierza przejść do montażu. Po zakończonej budowie miejscem stałego hangarowania – na początek – będzie lotnisko w Kazimierzu Biskupim. Potem zostanie przewieziony na centralne uroczystości jubileuszu 100-lecia Lotnictwa Polskiego. Nieoficjalnie także wiadomo, że będzie również wystawiany w Muzeum Lotnictwa w Krakowie. – O moim przedsięwzięciu doskonale są zorientowani miłośnicy szybownictwa zrzeszeni w klubach w kraju i poza jego granicami. Nie zapominam też o Koninie, ponieważ po ukończeniu budowy samolociku o wdzięcznej nazwie Tulak prezentowałem go w Castoramie – z dumą oświadcza pan Jerzy.

Talentów u Jerzego Gruchalskiego nie brakuje. Należy też jednak dodać, iż wszystkie maszyny i specjalistyczne urządzenia wykonał samodzielnie. Na niektórych z nich można pracować z zegarmistrzowską dokładnością. Dlatego jesteśmy dumni, że w Ślesinie żyje, pracuje i rozsławia nasz region taki pasjonat lotnictwa jak Jerzy Gruchalski, o którym głośno szczególnie w świecie. Talent ślesińskiego samouka Jerzego Gruchalskiego dostrzega i docenia Międzynarodowa Federacja Lotnicza. Na zakończenie dodajmy, że Pan Jerzy do tej pory zbudował już kilka samolotów, łodzi oraz jachtów.

 Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia
 Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia
 Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia
 Jerzy Gruchalski ze Ślesina na 100-lecie Lotnictwa Polskiego buduje Orlika olimpijskiego.Urzeczywistnia skrzydlate marzenia



Komentarze

Autor:
Treść komentarza:

Wybierz obrazek na którym narysowany jest dom: